Borneo z przygodami

image


Od poczatku wypad na Borneo zaczal sie przygodami. Kiedy dojechalismy na lotnisko w Jakarcie na 1.5 h przed odlotem okazalo sie, ze polowa wymienionych przez nas pieniedzy lezy sobie spokojnie ukryta przed zlodziejami w poszewce na poduszke w hotelowym pokoju w centrum miasta.

Trzeba bylo podjac szybka decyzje – albo pozegnac sie z kasa, albo pozegnac sie z lotem aleee….. okazalo sie ze nasz taksowkarz ma krew rajdowca i jak powiedzielismy mu gdzie problem i czy zdazy obrocic w obie strony tak zeby zdazyc na samolot powiedzial krotkie ”ok, ok”. To ze piszemy tego posta to chyba opatrzonosc Sw. Krzysztofa – dosc powiedziec tylko tyle, ze droga ktora zajmuje ok 45 minut do godziny zajela nam 45 w dwie strony. Slalom ktorego zazdroscilby Holowczyc razem z Kubica. Chcielismy nakrecic z tego film, ale wolelismy nie rozpraszac kierowcy. Kiedy dotarlismy ostatecznie na lotnisko kazdy wiedzial ze dwa bialasy spoznily sie na samolot i dzieki ich uprzejmosci puszczali nas praktycznie bez zadnej kontroli bagazowej, a ze bagazy nie mozna juz bylo nadawac w check-inie to kazali nam zabrac je ze soba na poklad.


image1


Tutaj musimy pochwalic linie KalStar za wyjatkowe traktowanie klienta i za nietuzinkowy poczestunek pokladowy.


image2


Po wyladowaniu w Pangkalan Bun spore bylo nasze zdziwienie ze z lotniska nie odchodza zadne autobusy w
kierunku miasta i musielismy wziac taksowke. Jak luksus to luksus. Zeby wejsc do parku trzeba miec oficjalne zezwolenie ktore jest wydawane na posterunku policji. Tu wypada jeszcze nawiazac do tego ze w Indonezji kazdy pali ile sie da i gdzie sie da dlatego tez sytuacja ponizej nie jest niczym dziwnym i niespotykanym. Jak policjant czestuje papierosem na posterunku to sie nie odmawia.


image3


Park Narodowy Tanjung Puting mozna obejrzec tylko po wypozyczeniu lodzi. I tu dwa warianty – albo speedboat, ale to bez sensu albo klotok czyli plywajacy dom. Najpierw jednak trzeba dostac sie do miasteczka Kumai a tam wygrac ze zmowa cenowa. Chodzilismy okolo dwoch godzin i szukalismy kogos kto poplynie z nami za normalne pieniadze a nie ta ktora miejscowi ustalili miedzy soba ze wzgledu na spora reklame zrobiona w przewodniku Lonely Planet. Po dlugich negocjacjach udalo sie od pol hipisa, pol muslima ogarnac piekna lajbe, ale z przewodnikiem ktory inteligencja nie grzeszyl a na pewno nie znal angielskiego chociaz mial miec to i to 😉


image4


Ponizej miasteczko – urokliwe, ale objete calkowitym zakazem sprzedazy alkoholu.


image5


Zmeczenie dalo nam sie we znaki. W rece piwo bezalkoholowe.

image6


image7


Po tym jednak jak wyruszylismy bylo tylko lepiej i lepiej chociaz klimat Borneo jest wyjatkowo trudny, w dzien bez przerwy ponad 30 stopni i niesamowicie duszno, w nocy robi sie chlodno i siadaja mgly.


image8


image10


image11


image12


Na lodce towarzyszyl nam kapitan, majtek, kucharka no i przewodnik. W zwiazku z tym ze na lodzi mielismy spedzic 3 dni trzeba bylo jakos zorganizowac sobie czas co specjalnie jakos trudno nie bylo bo park ten slynie przede wszystkim z orangutanow, ale rowniez z duzej ilosci roznych malp i ptakow oraz krokodyli, ktore mozna spotkac po drodze.

Bardziej czulismy sie jak kolonizatorzy niz backpackerzy. 3 razy dziennie do nakrytego stolu dostawalismy obfity posilek z paru dan, kawke, herbatke, ciasteczko, owoce i na co tylko mielismy ochote.

image13


image14


Jako, ze spalismy posrodku parku to w nocy budzily nas dziwne odglosy i nie wiedzielismy czy ktos pakuje nam sie na poklad. Nasz przewodnik nie uprzedzil nas, bo jakze by mogl znajac 5 slow po angielsku, o bawiacych sie w okolicy malpach. Noc nie nalezala do przespanych.


image15


image16


Woda do mycia wygladala dokladnie tak jak ta po ktorej w danym momencie plynelismy 😉


image17


image18


6 rano.


image19


image20


image21


image22


image23


Tanjung Puting to 415 hektarow dziewiczego lasu slynnego z orangutanow, ktore oprocz Borneo wystepuja tylko na Sumatrze.


image24


image25


image26


image27


image28


image29


King Tom – najstarszy wiekiem i pozycja w stadzie.


image30


image31


image32


image33


image34


Tu orangutan polujacy na nasze jedzenie.


image35


image36


image37


image38


image39


To ze mielismy takiego przewodnika mialo ta jedna zalete ze Sowa zaczal uczyc sie indonezyjskiego.


image40


image41


image42


Planowanie dalszej podrozy


image43


Tak zegnamy sie z Tanjung Puting i wyruszamy do Banjarmasin gdzie nieoczekiwanie przyjdzie nam spedzic duzo wiecej czasu niz planowalismy.

W Pangkalanbun ojek (motorkowe taxi) na dworzec, bo nie ma publicznej komunikacji i bilet na air-con busa na 17 h podroz. W krajach gdzie klimatyzacja jest luksusem jak juz jest to jest na calego, ale nie z nami takie numery.


image44


Tak radzilismy sobie z jazda w chlodni.


image45


A tak po przerwie jak udalo nam sie dostac do tasmy z luku bagazowego.


image46


OO a tu ! cos co juz bylo powiedziane, a czego najlepsze swiadectwo jest na zdjeciu pod spodem. Palenie papierosow to nieodlaczny element zycia prawdziwego indonezyjczyka. Tutaj specjalnie wygospodarowane miejsce dla palaczy w autobusie.


image47


W Banjarmasin Asia dostala niepokojacych objawow. Bol calego ciala, bardzo wysoka goraczka, trudnosci z oddychaniem i inne. W pewnym momencie zdecydowalismy sie jechac do szpitala bo spodziewalismy sie malarii. Po pobraniu krwi…


image48


okazalo sie ze to nie malaria, ale dobrze wcale nie bylo. Mimo szczepienia, picia i mycia zebow z butelkowanej wody, jedzenia tylko smazonych i gotowanych potraw zlapala dur brzuszny co troche pokrzyzowalo nam plany na Borneo bo musielismy zostac az antybiotyki zaczna dzialac i wydobrzeje na tyle zeby mogla pojsc w gory na trekking.


image49


Mimo tego ze miasto jest brzydkie i smierdzace to przynajmniej ludzie mili, ale o tym w nastepnym poscie bo ten juz jest dosc przydlugi 😉 Pozdrawiamy i mamy nadzieje ze jak najszybciej ruszymy dalej. Z Asia jest juz coraz lepiej – zabijemy gada !

 

6 thoughts on “Borneo z przygodami

  • 27 września, 2013 at 7:10 pm
    Permalink

    Walczycie dzielnie, ale i tak Sowa jest moim ulubionym modelem na Waszych zdjęciach z podróży. 😀

    Reply
  • 23 września, 2016 at 4:34 pm
    Permalink

    Hej – jak dotarliście do Kumai to wycieczkę łódką zaczęliście jeszcze tego samego dnia czy nocleg w Kumai i start następnego rano? Bo za miesiąc tam będziemy, wylądujemy o 10.20 w Pangkalunbuun i też chciałbym taką łódkę samemu ogarnąć żeby były w miarę ok cenowo…bo domyślam się, że mogę zamówić wycieczkę online przed przylotem i wtedy na bank zaczniemy ją tego samego dnia..ale już nie będzie szansa na żadne negocjacje cenowe ;/

    Reply
    • 24 września, 2016 at 7:26 pm
      Permalink

      Hej, to był ten sam dzień. Przylecieliśmy rano, mniej więcej o 10 – 11, kolejne 3 godziny spędziliśmy na szukaniu najtańszej łódki, a wypłynęliśmy ok 15 – 16. Jeżeli możemy coś doradzić to zapytaj się, czy przewodnik mówi po angielsku 🙂

      Reply
      • 28 września, 2016 at 9:05 am
        Permalink

        Ok super dzięki za odpowiedź – czyli da radę tego samego dnia ruszyć,to najważniejsze. Pewnie cena też jest niższa jak się o tej porze rusza (praktycznie 1 dzień ucieka bo zaraz ciemno ;p) bo kto nie popłynął jeszcze to już raczej klientów nie złapie 🙂

        Reply
        • 23 października, 2016 at 5:19 pm
          Permalink

          Co do cen to proponujemy się przygotować na to, że są one raczej mało elastyczne, a przynajmniej tak było jeszcze do niedawna. W miasteczku jest zmowa cenowa i łódkarze bardzo niechętnie się targują, nawet popołudniu.

          Reply

Dodaj komentarz