Barentsburg… cóż, może i wehikuł czasu nie istnieje, ale Rosjanom na pewno nie brakuje pomysłów jak ten czas zatrzymać. W Rosji widzieliśmy przeróżne obrazki, które świadczą niewątpliwie o tym, że ten kraj ma tendencje do zaginania czasoprzestrzeni. To co jednak zobaczyliśmy w Arktyce zagięło przede wszystkim nas. Panie i Panowie – dziś przeniesiemy się do Zwiazku Radzieckiego.
Svalbard
Spotkanie z Arktyką cz. 2, Wejście na lodowiec, Svalbard
Z wyjściem na lodowiec było trochę zamieszania. Początkowo mieliśmy ten dzień zarezerwoany na wyprawę na wschód Spitsbergenu, ale niestety pogoda pokrzyżowała nasze plany i organizator zaproponował nam wyjście na lodowiec. W pierwszej chwili myśleliśmy, że może nie udało zebrać się całej grupy i z oszczędności zaproponowali nam inne wyjście, bo przed naszym hotelem wszystko wskazywało na to że warunki pogodowe są świetne. Jak się miało okazać – jeżeli miejscowi mówią Ci, że do czegoś nie ma warunków to nie staraj się nawet dyskutować.
Spotkanie z Arktyką cz. 1 – Psie zaprzęgi, Svalbard
Lądowanie na Svalbardzie w środku zimy musi trochę przypominać lądowanie na księżycu. Kiedy zbliżaliśmy się do Longyearbyen kapitan samolotu zakomunikował, że ze względu na potężną zamieć śnieżną możemy mieć problem z podejściem. Takie słowa, czy się chce czy nie zostają w głowie do momentu aż maszyna nie złapie kołami gruntu. Z okna z jednej strony było widać morze, a z drugiej skutą lodem skorupę ziemi, która nie miała końca. Wszystko więc już na samym początku tej krótkiej wyprawy wskazywało na to, że znajdziemy to czego szukamy – surowy arktyczny klimat, gdzie natura narzuca ludziom swoje warunki i nigdy nie idzie na kompromis.