W Hanoi wykupienie wycieczki do Halong Bay zaczyna sie od 50 $ / os a ze wiedzielismy ze cena jest mocno wygorowana, postanowilismy sami sie tam wybrac. Pierwsze schody zaczely sie po dotarciu na dworzec autobusowy gdzie o malo co nie kupilismy od sprytnych Wietnamczyczkow biletu do miejscowosci oddalonej od Halong City o 1.5 h jazdy 😉 Szukalismy godzine i w koncu sie udalo, ale tu zaczely sie kolejne schody. Najtanszy autobus byl caly zasikany :]
Potem smrod nie byl tak uciazliwy. Kierowca – kamikazee przejechal 3/4 drogi lewym pasem na klaksonie 😉 a jego pomocnik w tym czasie probowal wciagac ludzi do autobusu. 3 razy prawie doszlo do czolowki (sowa tez krzyczal ;))
Jakkolwiek staralismy sie zeby nas nie oszukano to i tak wysadzili nas na autostradzie pod Halong Bay 😉 zostalismy tam na nocleg z wietnamskim karaoke, wietnamskim disco, wietnamskim piwem i rosyjskimi nowo poznanymi ludzmi. Nastepnego dnia staralismy sie dostac do Cat Ba Island, ale z portu najtanszy statek jaki udalo nam sie znalezc kosztowal 17.5 $ /os. Wiedzielismy ze znow chca nas naciagnac, a ze nikt nas w chuja robil nie bedzie dopytalismy sie skad odchodza promy 😉 15 km taksowka motocyklowa
i najlepiej wydane 2$ w naszym zyciu….
Z portu zlapalismy busa do centrum i juz czulismy sie jak w Jurassic Park 😉
Pokrecilismy sie po baaardzooo bardzooo turystycznym jak na ten region wybrzezu i znalezlismy pokoj za 10 $ z takim oto widokiem 😉
W Cat Ba zostalismy na dwie noce i za bardzo nie wiedzielismy co ze soba zrobic zeby nie trafic na wycieczke pelna bialasow. Koniec koncow wypozyczylismy dwa skutery i zaczelismy zwiedzac wyspe na dziko….
Stanelismy na chwile posrodku polnej drogi i z buszu wyszlo dwoch miejscowych. Poczestowali nas tutejszymi owocami i poszli w swoja strone.
Tu Asia zawrocila :]
Dzika plaza gdzies na naszej drodze.
Sowa dobrze dogaduje sie z kozami :]
Po wycieczce postanowilismy pojechac na miejscowa plaze i troche odpoczac 😉
A po powrocie recepcja w naszym hotelu wygladala tak:
Jak sie okazuje z najbardziej turystycznego miejsca w Wietnamie mozna zrobic cos swojego, podrozowac jak miejscowi, odciac sie od bialych tlumow a to wszystko kosztowalo nas polowe tego co zaoferowalo nam biuro podrozy w najtanszej wersji 😉
Jutro wyjezdzamy do Hanoi zeby dostac wize do Laosu. Nie mamy pojecia kiedy uda nam sie ja dostac i kiedy przekroczymy granice ale wszystkie nasze wysilki odtad zmierzaja w tamta strone. Pozdrawiamy i nastepna relacja z Laosu !
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...
Podobne
Czekam na relacje z Laosu, niecierpliwie ;p Udanych urodzin Aśka. :*
Marzena.
Dzieki 😉 Taaa, moje urodziny… ;D