I tu nasza podroz dobiega konca. Po 5 tygodniach w podrozy, ponad 3 tys km, w blocie, w kurzu, w wodzie, nad woda, w jaskiniach, lasach, dzunglach, wyspach, busach, motorowerach, tuk-tukach, lodkach, promach, w butach i bez butow postanowilismy sobie dac troche luzu.
Kierowca wysadzil nas przy Khao San Road czyli jednym z glownych miejsc rozrywki w Bangkoku. Pomimo masy turystow jest tam wyjatkowo klimatycznie. Duza ilosc malych knajpek z muzyka na zywo, z dobrym jedzeniem i nieskoczona ilosc salonow masazu…
Sowa dal sie namowic na Thai Massage co prawie skonczylo sie amputacja plecow, a Asia wybrala opcje chill out z foot massage.
Bangkok to tlumy ludzi i niekonczace sie korki samochodowe. 7km autobusem – godzina jazdy :] nawet kierowca w pewnym momencie stwierdzil ze dalej nie jedzie i wysadzil wszystkich zeby przeszli sie dalej.
Khaosan Road czyli jeden wielki rynek, my wrocilismy z wypchanymi plecakami i nowa torba samych oryginalnych kopii, plyt, rekodziel, itp ;]
A tu spotkanie ze znajomymi z Hiszpanii z ktorymi rozstalismy sie na granicy Laos – Kambodza i przypadkiem wpadlismy na siebie na ulicy w Bangkoku. Poszlismy do marketu, kupilismy piwo, poszlismy do parku iiii…..
Po 2 godzinkach przyjechalo dwoch policjantow, ktorzy dokladnie zajrzeli we wszystkie kieszenie czy przypadkiem niczego ze soba nie mamy a pozniej pokazali nam napis drobnymi literkami ze picie piwa w parku moze skonczyc sie albo mandatem do 1000 zl albo wiezieniem do 6 miesiecy albo to i to. Asia nie pila bo ma wscieklizne, wiec perspektywa spedzenia nocy w wiezieniu dotoczyla Sowy i dwojki Hiszpanow. Po pol godziny negocjacji, tlumaczen, przeprosin skonczylo sie lapowka 200 zl za wszytkich wiec chyba calkiem niezle 😉
Ze kazde z nas w podrozy schudlo mniej wiecej 5 kg to tutaj niczego sobie nie odmawialismy 😉
A tu Sowa kupil Asi sowe :] (tak jakby nie wiedzial, ze jedna sowa to az nad to ;p)
Zdjec mamy malo bo z jednej strony ogladanie milionowego palacu i milionowego Buddy i milionowej swiatyni w ogole do nas nie przemawialo, a z drugiej naszym zdaniem ciekawszej czesci Bangkoku czyli tej znanej miedzy innymi z Hangover Part II nie dalo sie sfotografowac bo wszedzie byly zakazy. Mozemy tylko powiedziec ze Amsterdam wymieka, jest malutki i moze sie schowac :]
To juz ostatni wpis z naszej podrozy, czyli UDALO SIE !!! Pokonalismy trase Hong Kong – Bangkok! Dzeki wielkie za liczne odwiedzanie bloga i nieliczne komentarze, wszystko wskazuje na to ze wrocimy cali (wskazuje bo jestesmy na lotnisku w Kijowie 😉 ) tak wiec nie taki ten swiat straszny jak go maluja ! Wszystkim polecamy ten region, nawet Wietnam (…;) ) bo z wlasnego doswiadczenia wiemy ze jest bezpiecznie i nieziemsko pieknie. Co prawda kazde z nas bylo choc raz w szpitalu (tak, ta przyjemnosc tez spotkala Sowe w Bangkoku jesli nie chcial zeby mu odcieto noge ;p ) ale i tak wrazenia sa tylko pozytywne! Do zobaczenia w Polsce!
Asia i Sowa.
Mam nadzieję, że w październiku zorganizujecie jakiś wieczorem ze zdjęciami i opowieściami! 🙂
jak znajda sie chetni na ogladanie zdjec i sluchanie opowiesci to jasne ze tak. ale znajac nas skonczy sie tak ze przy 100 zdjeciu peknie 3 butelka i skonczy sie wieczorek podrozniczy 😛