Z Tha Khaek wybralismy sie do Pakse w poludniowym Laosie, a z Pakse po dluuugich (przypominajacych wietnamskie) targach do ”4 tysiecy wysp” na Mekongu sasiadujacych z Kambodza. Wszystko po to aby dorwac rzeczne delfiny ktorych najwiecej jest wlasnie w tym regionie.
Don Khong jednak dupy nie urywa (choc uroku tez jej nie brakuje) wiec nastepnego dnia postanowilismy dostac sie do Kambodzy. Ze ceny u posrednikow byly z kosmosu postanowlismy sami sobie cos zorganizowac. Wydostanie sie z wyspy nie bylo jednak proste bo kazdy lodkarz byl w zmowie cenowej, podobnie zreszta jak operatorzy minivanow. Zastosowalismy stary trick z Wietnamu i udawalismy ze do granicy chcemy dojsc na piechote albo zlapac stopa na trasie i zadzialalo ! Pojechalismy za polowe ceny 😉
Na granicy zobaczylismy na wlasne oczy dlaczego Kambodza jest na 168 pozycji listy najbardziej skorumpowanych panstw swiata. Kazda budka od kazdego turysty liczyla sobie 1 czy 2 $ za wyjazd, kontrole zdrowia, wjazd (oplata na dobre zycie celnikow 😉 ) choc powszechnie wiadomo ze to wszystko powinno byc za free. Caly autokar ”bialasow” grzecznie placil a my nie zamierzalismy. Na granicy spedzilismy okolo godziny, oczywiscie najdluzej ze wszystkich, z grozbami ze nas nie wpuszcza, ze nie mamy szczepien itp itd. Nasza grozba jednak byla bardziej skuteczna – powiedzielismy ze jak nie oddadza nam paszportow to dzwonimy do ambasady. Polska – Kambodza – 1:0.
Na granicy nie mielismy transportu a nie zamierzalismy jechac z tymi oszustami wiec rzeczywiscie tym razem musielismy sami dojsc do wiochy oddalonej o 10 km na wlasnych nogach. Lekko nie bylo ale…. pierwszy raz widzielismy dzikie malpy 😀
Mniej wiecej w polowie drogi spotkalismy uprzejmego Khmera ktory z usmiechem podwiozl nas, nasze plecaki i siebie na jednym skuterze 😉
Tu zaczyna i konczy sie nasza wioska 😉 bez pradu, bez wody, codzienna toaleta w Mekongu ale za to z Khmerem ktory biegle wladal jezykiem migowym i obiecal zabrac nas na delfiny.
Tu Asi udalo sie upolowac jednego delfina, jednak sprzet nie pozwolil na bardziej okazale lowy 😉
Po powrocie bylismy zbyt zmeczeni zeby gdziekolwiek jeszcze sie wybierac i zostalismy na noc u jednej rodziny. Zaproponowalismy ze sami zrobimy jedzenie bo wiedzielismy ze jak zrobia to za nas to pojdziemy spac glodni 😉
I tu nasze plany sie zmienily… Kambodza strzelila wyrownujacego gola :] Asie pogryzl kot i trzeba bylo znalezc: a) lekarza b) szczepionke albo c) zabrac ze soba 7 kotow do stolicy (12h) aby poddac je obserwacji na wscieklizne. Nasz jezyk migowy choc juz komunikatywny okazal sie za slaby na wytlumaczenie tym ludziom dlaczego mielibysmy wziasc kota w ciazy, kota karmiacego male i male (5) ze soba, wiec zostalo nam tylko szukac lekarza i szczepionki. Lekarz sie znalazl w najwiekszym miescie prowincji…
…ale w calym szpitalu nikt nie mowil po angielsku, szczepionki nie bylo a nawet jesli to poddanie sie tam szczepieniu stanowilo wieksze ryzyko niz sama wscieklizna, pojechalismy do Phnom Penh. Tragedia polega na tym ze w Kambodzy na wscieklizne umiera 2x wiecej osob niz na malarie a w regionie o szczegolnie wysokim wskazniku zachorowan nie ma dla nich ratunku.
W stolicy zostalismy tylko na noc i rano pojechalismy nad morze do Sihanoukville skad ewakuowalismy sie jak najszybciej na wyspe oddalona 2.5 h lodka od ladu.
przesiadka w porcie rybackim 😉
i plyniemy…
Wyspa Koh Ron okazala sie rajem na ziemi. Blektina woda, drobny piaseczek, malo ludzi i zakwaterowanie w bungalowach na plazy…. zyc nie umierac 😉
tradycyjny widok z okna (walka o hamak nie miala konca)
zachod slonca
a tu zwloki Sowy ;]
Zalujemy ze nie moglismy zostac dluzej ale czas goni, Asia musi dostac kolejnego strzala z wscieklizny (2 na 5) a droga do Bangkoku wcale nie taka krotka. Teraz wybieramy sie z powrotem do stolicy, nazywanej Perla Azji. Pozdrawiamy !
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...
Podobne
Pełen serwis od pająków, krzywych min aż po romantyczna sesję i zachód słońca. Czyli dalej mogęe spać spokojnie i szykować siły na Wasz powrót.
Pozdrawiam :*
Marzena
PS. Słodki ten chłopczyk w moro 😀
Zdecydowanie! 🙂
Niby slodki ale kto wie czy sie maczeta nie bawi i min nie podklada;p
Pzdr :**!