Spotkanie z Arktyką cz. 1 – Psie zaprzęgi, Svalbard

Archipelag Svalbard położony w strefie podbiegunowej, Norwegia.

Lądowanie na Svalbardzie w środku zimy musi trochę przypominać lądowanie na księżycu. Kiedy zbliżaliśmy się do Longyearbyen kapitan samolotu zakomunikował, że ze względu na potężną zamieć śnieżną możemy mieć problem z podejściem. Takie słowa, czy się chce czy nie zostają w głowie do momentu aż maszyna nie złapie kołami gruntu. Z okna z jednej strony było widać morze, a z drugiej skutą lodem skorupę ziemi, która nie miała końca. Wszystko więc już na samym początku tej krótkiej wyprawy wskazywało na to, że znajdziemy to czego szukamy – surowy arktyczny klimat, gdzie natura narzuca ludziom swoje warunki i nigdy nie idzie na kompromis.


Pas startowy i odbiór bagaży. Pierwsze spotkanie z misiem 😉

IMG_8329

IMG_8333

Trochę suchych faktów: Archipelag Svalbard jest norweską prowincją w Arktyce i swoją wielkością równa się mniej więcej powierzchni Litwy. Zamieszkuje go jednak na stałe nieco ponad 2 tysiące osób, a co ciekawe – populację niedźwiedzi polarnych szacuje się na ok 3 tysiące.  Średnia temperatura wynosi ok – 14 stopni zimą do ok 6 stopni latem, ale jak to ze statystyką bywa najczęściej – zdarza się tak, że przez długie tygodnie temperatura oscyluje wokół 25/30 stopni poniżej zera. Generalnie jednak trzeba powiedzieć, że mimo tego, że w lini prostej do samego bieguna północnego jest ok 1 tys kilometrów to klimat nie jest tak surowy jak w innych miejscach położonych na tej szerokości geograficznej. Nam jednak narazie wystarczy tymbardziej, że wylądowaliśmy tam w okresie nocy polarnej, nie widzieliśmy słońca ani przez chwilę, a wiatr w porywach przekraczał 80 km/h.

Poniżej miasteczko Longyearbyen w całej rozciągłości – jedno z dwóch zamieszkanych na Svalbardzie. Kiedyś osada myśliwska, później górnicza, a obecnie głównie turystyczna, choć i górnicy i myśliwy dalej tu mieszkają.  Jest tutaj najdalniej wysunięty na północ port lotniczy przystosowany do obsługi samolotów komercyjnych – dalej bez wojska, albo bez specjalnej ekspedycji naukowej się nie wybierzecie 😉 Rządzi tu niepodzielnie Gubernator Svalbardu, który jest i policją i urzędem ochrony środowiska zarazem.

IMG_8799

Zakwaterowaliśmy w absolutnie najtańszej możliwej lokalizacji w mieście tj guesthousie na samym końcu miasteczka, który kiedyś był kwaterą dla górników pracujących w pobliskiej kopalni węgla. Trzeba tu niestety powiedzieć, że o ile bilety lotnicze trafiliśmy super okazyjnie dzięki fly4free to już na noclegi w jakimkolwiek zakątku Norwegii nie przysługują chyba żadne promocje. Tak czy inaczej, miejsce miało swój klimat. Mieliśmy do dyspozycji pokój w którym mieściło się łóżko i umywalka, a łazienka i kuchnia była na korytarzu.Sporo dawał do myślenia widok na miejscowych, którzy przeładowywali karabin po tym jak mijali okna naszego hostelu.

IMG_8638

Takie miejsca na ziemi rządzą się własnymi prawami. Na Svalbardzie każda dorosła osoba ma prawo do posiadania broni co wynika z wspomnianej wcześniej dużej populacji niedźwiedzi polarnych. Wieczorem praktycznie każda osoba ma na ramieniu karabin, który w obrębie miasteczka nie może być nabity. Kiedy ludzie opuszczają granice Longyearbyen, czyli mijają nasz hostel, od razu wkładają naboje do magazynka. My niestety musielibyśmy wyrobić sobie pozwolenie, co umówmy się – szczególnie trudne by nie było, ale byliśmy za krótko, żeby sobie zawracać tym głowę. Trzeba powiedzieć, że powrót w środku nocy po paru piwkach, w zamieci śnieżnej, bez karabinu, ze świadomością, że istneje nawet minimalna szansa na spotkanie misia dostarczał ciekawych doświadczeń.

Poniżej widok z drzwi naszego hostelu. Te światełka na horyzoncie przy morzu to centrum do którego codziennie chodziliśmy na piechotę w tę i z powrotem. Fotka cyknięta podczas najjaśniejszego momentu dnia.

IMG_8381

Ubrani to w drogę!

IMG_8386
Wybraliśmy się na wycieczkę do jaskini lodowej psimi zaprzęgami. Wszystkim obrońcom praw zwierząt oświadczamy, że jeżeli krytykują taką formę transportu to nie mają o niczym pojęcia. Psy same garną się do zaprzęgu i są przeszczęśliwe, że mogą zabrać człowieka na przejażdżkę. Czysta rozrywka. Poniżej dzikie spitsbergeńskie refinery i droga do hodowli piesków.

IMG_8390

IMG_8391

Nieskromnie trzeba przyznać, że Sowa w wędkarskim kombinezonie był najlepiej przygotowanym turystą na wyprawy w Longyearbyen 😉 Firmy turystyczne generalnie mają kombinezony na wyposażeniu więc własnych brać nie trzeba.

IMG_8393

Tu tak jak widać hodowla psów zaprzęgowych. Przynamy, że kiepsko znamy się na rasach, więc jak ktoś potrafi je określić to prosimy o zostawienie takiej informacji w komentarzu.

IMG_8395

Zaprzęg trzeba było przygotować samodzielnie co samo w sobie też stanowi dobre doświadczenie. Zapiąć wszystkie 6 psów do sanek tak, żeby same sobie nie pojechały stanowiło pewne wyzwanie.

IMG_8418

svalbard psi zaprzęg

To jedziemy !

IMG_8562

IMG_8448

DCIM101GOPRO

IMG_8455

IMG_8459

Krótki odpoczynek na trasie.

IMG_8483

Pół litra wrzątku i mamy gotowe jedzenie na wyprawę. Jeżeli możemy coś doradzić na przyszłość to nie kupujcie tego shitu…

IMG_8486

Namiot poniżej stanowił ostatni przystanek przed wejściem do jaskini. Częste zamiecie śnieżne na Svalbardzie powodują, że chodzenie po nieznanym gruncie może być zdradliwe i trzeba wiedzieć gdzie stawia się nogę. Takie jaskinie, ktore znajdują się pod ziemią nie należą tutaj do rzadkości.

IMG_8490

IMG_8559

IMG_8494

IMG_8497

W związku z tym, że jaskinie są całoroczne, a temperatura w lato przekracza 0 stopni to cały czas powstają nowe warstwy lodu, które przybierają naróżniejsze odcienie, czego niestety nie widać na zdjęciach. Najstarszy lód w tej jaskini liczy kilka tysięcy lat. Jak na zamarzniętą wodę całkiem sporo.

IMG_8528

IMG_8520

IMG_8513

IMG_8509

IMG_8502

Do Lonyearbyen wracaliśmy jak było już całkowicie ciemno, bo ciężko powiedzieć, że jechaliśmy w dzień, a wracaliśmy w nocy. Uroki nocy polarnej.

IMG_8569

Co nas niesamowicie pozytywnie zaskoczyło to to, że w miejscowym barze, których w sumie jest chyba ze cztery, znaleźliśmy taki polski akcent. Wódka pamiętała chyba jeszcze pierwszych polarników na Svalbardzie, bo procenty gdzieś uszły w przestrzeń, ale klimat jednak pozostał.

IMG_8803

Po szociku, zaczął się nasz codzienny, mozolny powrót do hostelu. Rzecz jasna od supermarketu (jedynego w mieście)

IMG_8348

IMG_8628

Na zboczu widać starą kopalnię węgla, w której miejscowi palą światło podczas nocy polarnej, żeby wnieść do miasta trochę więcej światła.

IMG_8616

IMG_8352

IMG_8355

IMG_8364

IMG_8641

Pierwszy ”dzień” na Spitsbergen dobiegł końca. W tym momencie nie potrafimy już określić, która była godzina na zdjęciu powyżej, ale chyba nie ma to wielkiego znaczenia. Kolejny wpis z wyprawy na lodowiec !

Dodaj komentarz