Spotkanie z Arktyką cz. 3, Barentsburg, Svalbard

Barentsburg

Barentsburg… cóż, może i wehikuł czasu nie istnieje, ale Rosjanom na pewno nie brakuje pomysłów jak ten czas zatrzymać. W Rosji widzieliśmy przeróżne obrazki, które świadczą niewątpliwie o tym, że ten kraj ma tendencje do zaginania czasoprzestrzeni.  To co jednak zobaczyliśmy w Arktyce zagięło przede wszystkim nas. Panie i Panowie – dziś przeniesiemy się do Zwiazku Radzieckiego.

Na zewnątrz jest około 10 stopni poniżej zera –  to ciepło – na skutek rozmaitych anomalii pogodowych ta zima na Svalbardzie była wyjątkowo łagodna. Wilgoć w powietrzu, nieustanne opady śniegu i przeraźliwie przeszywający wiatr nie pozwalają jednak zapomnieć w jakiej części świata się znajdujemy. Udajemy się na miejsce zbiórki skąd mamy wyruszyć na wyprawę skuterami śnieżnymi na Wschód* Spitsbergenu tj około 180 km w jedną stronę aby dotrzeć do miejsca, gdzie najczęściej bytują niedźwiedzie polarne. ”To the East”  brzmi z ust przewodnika wyjątkowo chłodno, żeby nie powiedzieć metalicznie.

IMG_8810

DCIM102GOPRO

Tutaj to kupa kilometrów w warunkach dalekich od komfortu. Chociaż pogoda w Longyearbyen nie wyglądała najgorzej, podczas krótkiego apelu przewodnik powiedział, że na Wschód dzisiaj nie dojedziemy, bo warunki atmosferyczne nam na to nie pozwalają. W naszym 8 osobowym zespole znalazla się grupa oburzonych, którzy nie mogli uwierzyć w to, że za pare kilometrów znajduje się ściana śniegu i widoczność spada niemal do zera wobec czego, nasz przewodnik postanowił unaocznić nam w czym jest problem. Jechaliśmy nie więcej jak 5 km w kierunku czegoś co z daleka przypominało mgłę, a różniło się od niej tym, że nie wisiało tuż nad ziemią, a sięgało pod sam nieboskłon. Chociaż trudno w to uwierzyć to była to ”stojąca w miejscu” zamieć, która tworzyła swego rodzaju granicę dla człowieka i jego skromnych możliwości. Przewodnik odwrócił się i zapytał, czy dalej chcemy kontynuować, a odpowiedź była krótka – zawracamy.

IMG_8812

W ten oto sposób, mimo że tego nie planowaliśmy, wybraliśmy sie do Barentsburga, który znajdował się dokładnie w przeciwnym od pierwotnego kierunku. Nie ukrywaliśmy swojego rozczarowania, bo mieliśmy jechać do jakiegoś ruskiego miasta zamiast obserwować niedźwiedzie polarne w ich naturalnym środowisku. Szybko jednak musieliśmy zapomnieć o pierwotnych planach i skupić się na jeździe, bo o wypadek na skuterze jest prościej niż mogłoby się wydawać. Przewodnik narzucił stałe tempo w granicach 40-50 km/h a to dużo – przynajmniej dla kogoś, kto nigdy do tej pory nie prowadził takiej maszyny. Poniżej dość częsty przypadek wzajemnej pomocy w przypadku, gdy skuter zatrzyma się na lodzie.

IMG_8820

IMG_8822

Kiedy jesteś na psich zaprzegach to wydaje Ci sie, że widzisz dużo śniegu. Kiedy wspinasz się na lodowiec i ze szczytu podziwiasz panoramę to powoli do Ciebie dociera jaką małą jesteś kropką na mapie tej krainy lodu. Jeżeli jednak jedziesz cały dzień skuterem, a lodowce nie mają końca to ogarnia Cie dziwne poczucie przygnębienia.

IMG_8829

IMG_8830

IMG_8837

IMG_8826

IMG_8824

IMG_8834

IMG_8857

IMG_8818

Kiedy w krótkich przerwach na trasie gaśnie silnik to nie słychać nic poza świstem wiatru. Bez zegarka nie jesteś w stanie określić godziny, bo słońce o tej porze roku nie pokazuje się nad horyzontem. Nie masz bladego pojęcia ile kilometrów przejechałeś, a ile jeszcze masz do przejechania ponieważ brakuje punktów charakterystycznych. Po drodze nie mijasz absolutnie nikogo, poza parą reniferów, które w jakiś sposób znajdują pożywienie wygrzebując trawę w miejscach, gdzie śniegu z jakiegoś powodu jest mniej niż gdzie indziej. Jedziesz zygzakami po zamarzniętych potokach lodowcowych, przysypanych grubą warstwą śniegu iiiiiii w ten oto sposób po całym dniu jazdy wjeżdżasz do Barentsburga. Do głowy pcha się absolutnie jedno –  ”o ja p****e”.

IMG_8846

IMG_8860

Barentsburg 2

IMG_8871

IMG_8880

IMG_8895

IMG_8897

Obraz komunistycznej nędzy i rozpaczy na końcu świata. W głowie na początku nie ma żadnych refleksji. Są tylko pytania, a przede wszystkim jedno – ”po co ?” no po co tu ? dlaczego ? kto ?….  Po prawej stronie złomowisko, po lewej stronie rozpadające się szkielety bloków z płyty. Z prawej strony lekko z góry sypią się iskry – ktoś spawa stary zardzewiały wagonik na węgiel, którego kopce leżą prawie, że na drodze, przy wjeździe do obskurnego portu. Po prawej kawałek dalej hotel. Słowo daję – hotel. Notabene tam też coś spawają. Wiatr jest zimniejszy i silniejszy niż gdziekolwiek ińdziej. Mimo grubych rękawic marzną ręce. Dojeżdzamy do miejsca gdzie zatrzymujemy się na obiad – starej remizy z klasyczną ceratą i wszechobecnymi lustrami. Operator wita nas w Rosji.

IMG_8865

Przerwa. Szybki obiad, który poza tym, że był ciepły nie miał żadnej innej zalety i mamy chwilę czasu, żeby rozejrzeć się po tym przybytku Lenina. A własnie a propo Lenina.

Lenin w Barentsburg'u

Tak wygląda plac centralny Barentsburg’a. Za pomnikiem taki oto napis: (tłum.: nasz cel – komunizm)

IMG_8882

W poprzednim wpisie była mowa o tym, że z racji tego, że terytorium Svalbardu w większości stanowią lodowce to teren przesuwa się konsekwentnie w ciągu roku od paru centymetrów do nawet kilkunastu metrów. Była też mowa o tym, że nie każdy to rozumie. No właśnie. Jak to u lewaków bywa mimo, że założenie przeczy zdrowemu rozsądkowi to trzeba się go trzymać z żelazną konsekwencją. Nie inaczej było w przypadku myśli konstruktorskiej inżynierów rosyjskich w Arktyce. Model sprawdził się w Rosji, model sprawdził się na Ukrainie, w Polsce też się sprawdził to nie może być inaczej i na Spitsbergenie też się sprawdzi. A guzik. Nie trzeba kończyć budownictwa, żeby przewidzieć, że jak się postawi żelbetonowy kloc na głębokich fundamentach w miejscu gdzie nieustannie przesuwa się grunt to może nie za rok, ale za 10 lat rozpadnie sie na pewno. Trzeba byc jednak komunistą, żeby mimo takiej wiedzy i wbrew prawom przyrody realizować ten beznadziejny plan w przekonaniu, że natura jest słabsza od światopoglądu Marksa i Lenina.

Obecnie żyje tu około 350 osób i jest to druga, po Lonyearbyen, osadą na Svalbardzie. Wszystkie napisy są po rosyjsku, prawie wszyscy mieszkańcy to Rosjanie i mimo tego, że terytorium oficjalnie jest norweskie, to mam spore wątpliwości, czy Putin jest tego samego zdania. Na podstawie traktatu z 1920 roku, każde państwo – strona ma prawo do wydobywania surowców naturalnych (warto podnieść, że Polska przystapiła traktatu w 1931r.). Barentsburg jest w całości uzależniony od dostaw pożywienia z Rosji. Bywały podobno sytuacje, w których Longyearbyen musiało wysyłać im zaopatrzenie bo z rozmaitych powodów nie docierało ono na czas 😉 Początkowo była tu mała duńska osada górnicza, ale Duńczycy odsprzedali swoją koncesję Rosjanom i powstało takie urokliwe miasteczko.

IMG_8875

Do tej pory mam w głowie sytuację, w której podchodzimy do wejścia z napisem  ”сувениры”, ale drzwi zamknięte są na cztery spusty. Zaraz jednak zbiega młoda dziewczyna, otwiera nam sklep i prezentuje pamiątki za szklanymi witrynami. Pytam pokazując za okno i mając na myśli pogodę: ” а у вас так всегда ?” a ona: ”да, всегда” (tłum. ”A u was tak zawsze ?”, ”tak, zawsze”) Porozmawialismy z nią na tyle ile potrafiliśmy po rosyjsku i okazało się, że dziewczyna przyjechała tu z jakiegoś niezrozumiałego powodu na wakacje do pracy. 3 lata temu.

Kiedy rozpoczęliśmy powrót było już całkowicie ciemno. Z racji tego, że każdy miał już opanowaną jazdę na skuterze nasz przewodnik chyba troche się zapomniał, bo raz, że jechał bardzo szybko to dwa, że zniknął nam praktycznie z pola widzenia. Gasnący ryk silników i oddalające się czerwone punkty tylnych świateł gdzieś daleko przed nami kazały nam przyśpieszyć mimo, że koleiny w twardym śniegu wyginały płozy naszych skuterów na każdą stronę i miejscami byliśmy o krok od wypadku. Największy kryzys miał jednak dopiero nadejść.

IMG_8900

Cała grupa zatrzymała się przed stromym, długim, całkowicie oblodzonym podjazdem o dużym nachyleniu. Dookoła zamieć przez którą ledwo możemy usłyszeć co ma do powiedzenia nasz przewodnik. Widoczność nie więcej niż 5 metrów. Padają słowa: ”Gaz do oporu i nie zatrzymywać się pod żadnym pozorem.”  Tak sie akurat złożyło, ze jechałem ostatni i mniej więcej w połowie góry silnik z jakiegos niezrozumiałego dla mnie dalej powodu stracił obroty. Kiedy znowu mogłem go wprowadzić na wyższe było już za późno, bo gąsiennica obracała się w miejscu na lodzie, a ja staczałem się tyłem w dość szybkim tempie. Nie było slychać już ani silników, ani tymbardziej widać świateł. Starałem sie delikatnie dodawać gazu, ale silnik w momencie wskakiwał na 7 tysięcy obrotów, bo nie było absolutnie najmniejszej przyczepności. Kiedy już miałem odpalać flarę sygnalizacyjną w tym całym bałaganie, gąsiennica jakimś cudem złapała trochę świeżego śniegu, a z pomocą przyjechal nasz przewodnik, który dysponował maszyną o dwa razy większej mocy i asekurował mój podjazd. Jest to jedna z tych sytuacji, kiedy człowiek zaczyna się bać o siebie w podróży.

Po całym dniu męczącej jazdy, a ostatnich 4 godzinach spędzonych w praktycznie zerowej widoczności bylismy wykończeni. W sumie to nawet dobrze się stało, że następnego dnia wylatywaliśmy do Warszawy 😉 Jest to miejsce na ziemi, które szczerze polecamy.

*Wschód piszemy z dużej litery, gdyż jest to oficjalna nazwa wyprawy
** Przepraszamy, że nie ma zdjęć z każdej sytuacji, którą tu opisujemy, ale robić zdjęć podczas jazdy raczej się nie da, a zatrzymywać się niestety nie zawsze było kiedy. Musicie uwierzyć nam na słowo 😉

2 thoughts on “Spotkanie z Arktyką cz. 3, Barentsburg, Svalbard

  • 8 grudnia, 2014 at 2:06 pm
    Permalink

    Przez przypadek tutaj trafiłam i przeczytałam jednym tchem… I jeszcze bardziej nie mogę się doczekać wyjazdu do Longyearbyen pod koniec lutego!!! Filmy, zdjęcia, opisy – jakby się tam już było.
    Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze – bez tych zamieci na skuterach i że dotrzemy na East Cost 🙂
    Pytań mam mnóstwo ale jedno najważniejsze: Co byście jeszcze zrobili/zwiedzili, będąc jeszcze kilka dni?
    My będziemy na miejscu 6 pełnych dni, wycieczki: lodowa jaskinia, East Coast, wspinaczka na Trollsteinen. Nocleg w Gjesthuset 102. Pozdrawiam ciepło!!!

    Reply
    • 8 grudnia, 2014 at 3:27 pm
      Permalink

      Bardzo dziękujemy ! Jeżeli możemy coś doradzić to wycieczka do Pyramiden wydaje się bardzo ciekawa i oczywiście rejsy, ale one są niestety piekielnie drogie, a poza tym nie wiemy, czy w lutym już jakieś startują. W każdym razie gdyby nas było stać to wybralibyśmy się statkiem na co najmniej na 2 noce, bo podobno wrażenia są niesamowite. Warto w tym temacie się zorientować, bo możliwe że coś się zmieniło. Szczerze zazdrościmy podróży !

      P:S: co do zamieci to mają swoje dobre i złe strony. Złe na pewno wtedy kiedy planuje się wyprawę skuterem, ale dobre, kiedy chce się rzeczywiście poczuć na czym polega Arktyka 😉 Pozdrawiamy !

      Reply

Dodaj komentarz