Z Tha Khaek wybralismy sie do Pakse w poludniowym Laosie, a z Pakse po dluuugich (przypominajacych wietnamskie) targach do ”4 tysiecy wysp” na Mekongu sasiadujacych z Kambodza. Wszystko po to aby dorwac rzeczne delfiny ktorych najwiecej jest wlasnie w tym regionie.
Laos
Survival w srodkowym Laosie !
Tha Khaek sam w sobie jest malo ciekawym, portowym miastem tyle ze z widokiem na Tajlandie. Nie ma tu za wielu turystow, a jak nie ma turystow to miejsc do spania czy jedzenia tez nima. Z samego rana wiec poszlismy dowiedziec sie o trekking po parku narodowym – 2 dni, jeden nocleg, 13 km po plaskim wydawalo sie lekkie i przyjemne. Wydawalo…
Luang Prabang
Nareszcie dotralismy do Luang Prabang iiiii…. miasto piekne, ciche, spokojne i turystyczne. Masa knajpek, restauracji, sklepow z pamiatkami, guesthousow ale w koncu moglismy sie najesc i nie zalowalismy pieniedzy 😛 Wstyd sie przyznac ale nawet wcielismy pizze :] Pomimo mas turystow, miasteczko ma swietny klimat miedzy innymi dlatego ze polowa populacji to leniwi, smieszni mnisi.
Laos !
Wydostanie sie z Wietnamu graniczylo z cudem. Mozna bylo oczywiscie zaplacic posrednikowi w Hanoi podwojna cene, a to nie bylo rownoznaczne z dotarciem do celu bo po drodze mogl nas wysadzic, zadac wiecej pieniedzy, zawrocic albo jego bilet nic nie znaczylby w kolejnym miescie w ktorym mielibysmy sie przesiasc. Tak wiec postanowilismy na wlasna reke zorganizowac sobie transport przez granice ktora nasz przewodnik zdecydowanie odradzal 😉