Rangun, Birma – pożegnanie z krajem tysiąca pagód

burmese monk in shwedagon paya

Rangun jest ostatnim miejscem na naszej trasie podróży przez Birmę. Miało być trochę inaczej, bo mieliśmy jechać zobaczyć święty złoty kamień, ale w wyniku niedomówień w naszym hostelu musieliśmy tu zostać trochę dłużej niż planowaliśmy. To dobrze i źle. Dobrze dlatego, że w innym wypadku na pewno nie spędzilibyśmy tutaj tyle czasu, a mimo tego, że miasto jest specyficzne, to na pewno było tego warte. Źle, bo nie widzieliśmy jednego z najświętszych miejsc w Birmie, a w kraju, gdzie wszystko jest święte, miejsca święte szczególnie, zasługują na wyjątkową uwagę. Jest to też pierwszy wpis, gdzie za wybór zdjęć odpowiadam ja, a nie Asia, która obecnie jest na Kubie i nie może tego zrobić za mnie. Mam nadzieję, że wpis na tym nie ucierpi, ale to, że ja dostanę po głowie jest prawie, że pewne 😉

Read more

Naypyidaw, Birma

Naypyidaw

Kiedy w Bagan ktoś nas pytał, gdzie jedziemy dalej, a my mówiliśmy, że do Naypyidaw (czyt. nejpido), ludzie się dziwili i pytali krótko ”po co?”. Mieliśmy spore kłopoty z udzieleniem sensownej odpowiedzi. Obecna stolica Birmy, a zmieniano ją w historii ponad 20 razy, w niczym nie przypomina miast, które widzieliśmy do tej pory. Przepastne przestrzenie, brak ruchu drogowego i nieskazitelny porządek dają poczucie przebywania w równoległej rzeczywistości i to jest chyba główny powód dla którego tu przyjechaliśmy. Zrobienie mini reportażu o pomyśle, który zrodził się w chorej głowie generała Than Shwe i zmaterializował w postaci tego miasta nie dawało nam spokoju. Informacje, które do nas  docierały, były zbyt abstrakcyjne, żeby nie zatrzymać się tutaj chociaż na jeden dzień.

Read more

Bagan, Birma

IMG_1939

Być w Birmie, a ominąć Bagan to tak jakby być w Kambodży i nie zobaczyć Angkor – pewnych rzeczy po prostu unikać nie wolno. To prawda, że trafia tu każda chińska, japońska czy inna wycieczka, ale nic w tym dziwnego, bo Bagan po prostu zachwyca. Olbrzymi kompleks buddyjskich świątyń, trochę zarośniętych, trochę podniszczonych, ale w swej prostocie pięknych i wzniosłych wprawia podróżnika w stan głębokiego zauroczenia.

Read more

Birma, Loikaw – plemię Padaung (kobiety o długich szyjach)

image

W drodze do Loikaw byliśmy całkiem sami. Jechaliśmy podskakujacym autobusem przez wertepy państwa Kayah starając się nie wystawiać naszych bladych twarzy przez okno. Do niedawna bowiem cały region był zamknięty dla zagranicznych turystów i mimo tego, że oficjalnie nie trzeba mieć już żadnego pozowolenia na dotarcie do Loikaw to do tej pory zdarza się, że turyści są zawracani przez wojsko w połowie drogi, o czym szeroko rozpisuje się Lonely Planet i co jest głównym powodem, dla którego mało kto wybiera się w te rejony.

Read more

Birma, Inle Lake

Inle Lake

Droga do Inle Lake byla wyjatkowo dluga i wyboista. Dluga nie dlatego, ze dystans jest powalajacy, ale dlatego, ze uwaga… popsul sie autobus ! Rzecz do prawdy nieslychana. Jak do tego doszlo ? Cóż tez sie stalo ? Kto za to odpowiada ? Czy mozna domagac sie zwrotu pieniedzy ? Czlowiek wsiadl i mial jechac 12 godzin, a musial jechac 24 godziny . Na nasze pytanie, czy zamierzaja podstawic nowy autobus, patrza na nas z politowaniem. Zepsul sie to sie zepsul – trudno. Wlasciwie to nawet jedzie ! Nic, ze 30 km/h, ale jedzie ! Zawsze przeciez moglby nie dojechac i co wtedy ?

Read more

Birma, Trekking w okolicach Hsipaw

 image
Okolice Hsipaw to jedno z dwoch miejsc w całej Birmie, w którym można wyjść na dwudniowy trekking bez konieczności starania się o rządowe pozwolenie. Na miejscu spodziewaliśmy się więc białych tłumów, ale jak się miało okazać – całkowicie niesłusznie. Nie inależy też myśleć, że tam akurat wolno biegać po górach, bo jest całkowicie spokojnie, wręcz przeciwnie. W lasach dalej siedzą partyzanci, a nie dalej jak dwa tygodnie przed naszym przyjazdem pod wioską w której zostalismy na noc doszło do strzelaniny miedzy wojskiem, a grupką antyrządowej rebelii.

Read more

Birma (Myanma), Mandalay – czas w drogę !

image

Kiedy pierwszy raz jechaliśmy przez Indochiny w 2010 roku Birma wydawała się nam bardzo odległa – nie tyle geograficznie, co mentalnie. Mimo tego, że wówczas za wiele o tym państwie nie wiedzieliśmy to pamietam, że wydawała się w pewien sposób poza zasięgiem. Laos, Kambodża, Wietnam tak, ale Birma ? Coś tu nie grało, coś stwarzało barierę psychologiczną. Dzisiaj tych barier już nie ma i jesteśmy w państwie, którego wtedy się obawialiśmy. Pojawiły się za to inne bariery, znacznie bardziej namacalne – zezwolenia rzadowe.

Read more

Birma – przemyślenia przedpodróżne

No i stało się. Pora wyjazdu do Birmy przyszła znacznie szybciej niż można było się tego spodziewać. Czas zdaje się ulatywać nie wiadomo gdzie i kiedy. Wczoraj przecież był piątek, a dzisiaj mamy niedziele. Co do cholery stało się z sobotą ? Tyle chciało się zrobić, tyle było zaplanowane, a wyszło tak, że znowu trzeba to odłożyć na ”później”, aż w końcu ”później” robi się do tego stopnia ”teraz”, że po prostu trzeba działać. Nie inaczej jest w tej chwili. Gdyby tempo mojej pracy wyglądało tak przez ostatni tydzień, jak wyglądało dzisiaj to czuję, że Birma przyjechała by do mnie, a nie ja do niej. Pakowanie, kwestie wizowe, hotelowe, paszpartowe, autokarowe, związane ze studiami – okazało się, że wszystko da się zrobić w jeden krótki dzień. To co ja robiłem przez ostatni tydzień ?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA Read more