Po tym jak udalo nam sie wydostac z Cebu City przedostalismy sie promem na wyspe Bohol – gdzies o tam gdzie paluch.
Wczesniej jednak po sniadaniu z kosci i z tluszczu (ktorego zjesc sie nie dalo) musielismy dotrzec do Downtown, czyli jednego wielkiego slumsu skad odchodza promy na inne wyspy.
Nie mamy wiele zdjec tej lokalizacji bo balismy sie wyciagac aparat. Zdjecie powyzej jest z samego centrum Cebu gdzie mialo byc podobno bezpiecznie. Kazdy sklep, restauracja, hotel byly obstawione przez takich oto panow.
W koncu kupilismy bilety…
Pozniej troche dzungla…
Caly dzien jazdy byl tego wart. Zakwaterowanie w chacie Startrek, swietne jedzenie, zimne piwo i piekne widoki. Zyc nie umierac 😉
Na srodku sciezki gdzies ok 20 po tym jak sie zakwaterowalismy Asia prawie nadepnela na weza. Jak sie pozniej okazalo byla to brazowa kobra. Tym razem szczepienie na wscieklizne nie wiele by pomoglo.
A tu nasz przewodnik zdobywa dla nas kokosy i wchodzi na 10 merowa palme.
Po 3 godzinach chodzenia w dzungli, w temperaturze powyzej 30 stopni i wilgotnosci gdzies ok 90 % mielismy dosc. Nic nas bardziej nie motywowalo do powrotu jak zimne piwo 😉
2 dnia wypozyczylismy skutery i objechalismy spory kawalek naszej czesci wyspy. Tu miejscowa stacja paliw.
I w droge do Chocolate Hills !
Po 3 dniach siedzenia musielismy ruszyc dalej w droge, a nie mielismy na to namniejszej ochoty bo droga powrotna znow wiodla przez Cebu City.
W Cebu przesiadka i 4.5 godziny do miasta Maya aby nie zdazyc na ostatni prom. Miasto male, brudne, glosne, biedne i obskurne. Caly dzien bez jedzenia zeby zostac w drogim syfiastym pokoju. Tu centrum tej nadmorskiej metropolii – prawie sopocki Monciak 😉
Wiele razy z roznych miejsc staralismy sie zaladowac bloga ale zawsze wygladalo to mniej wiecej w taki sposob i zawsze rezultat byl podobny czyli zaden. W kafejkach koncentruje sie nocne zycie lokalnej mlodziezy w wieku od 13 do 30 lat i kazdy minimum ma juz jedno dziecko.
Nastepnego dnia udalo nam sie zlapac prom do wyspy Malapascua i spedzilismy tam 3 genialne dni i noce, ale o tym juz w nastepnym poscie. Trzeba tutaj tylko powiedziec, ze Filipiny poza miastami sa przepiekne, a ludzie niesamowicie przyjazni i pomocni. Bohol bardzo pozytywnie nas zaskoczyl i dalej bedziemy szukac takich perel 😉 Nastepna relacja jak znajdziemy internet 😉 Pozdrawiamy !
Super, że dalej żyjecie ;d Wybacz Aśka, ale Sowa mistrzowsko wychodzi na zdjęciach xD Trzymajcie się tam! ;*